niedziela, 25 października 2015

Wróciłam :P

,,Ostatni galop”
By Naamciak

VIII

   Spanikowane konie, nie wiedziały co robić, zaczęły wierzgać kopać i dębować, ogień bardzo szybko się rozprzestrzeniał. Chill zrozumiał że musi działać, rozglądnął się i zmierzył wzrokiem wszystkie boksy. Konie rżały, tak głośno że Chill’owi trudno było się skoncentrować. Odwrócił się zadem do drzwiczek od boksu, podniósł tylnie kopyta do góry, i kopnął drzwiczki z taką siłą że gdy uderzyły o boks naprzeciwko, który należał do Endy, jeszcze chwila i zostały by z niego tylko drzazgi. Chill wybiegł z boksu i obrócił się w stronę wyjścia, stali tam jacyś ludzie… Dwóch mężczyzn, mieli na sobie kominiarki a w rękach trzymali kantary i uwiązy. Jabłkowity ogier wyczuł że raczej nie są pokojowo nastawieni. Nie czekał aż podejdą bliżej, podszedł do pierwszego, lepszego boksu, był to boks Sevena.
- Odsuń się, Seven! – Krzyknął Chill. Myszaty ogier przytulił się do ściany, a Chill wyważył drzwi – Pomóż innym się wydostać, mam nadzieje że masz na tyle silne nogi.
- Błagam cię, nie każdy potrafi tak efektywnie rozwalić płot… - Zaśmiał się Seven.
- Nie czas na żarty – odrzekł jabłkowity mustang, który właśnie zdążył wyważyć drzwi od boksu Endy.
- Dzięki, Chill! – Krzyknęła kara klacz, która najwyraźniej szybko odnalazła się w sytuacji ponieważ pośpiesznym krokiem podbiegła do boksu Arona. Po chwili drzwi od jego boksu już nie było na miejscu, a razem z nimi zniknął kawałek ściany.
- Mogłaś chociaż uprzedzić! – krzyknął Aron, który jak zawsze miał pretensje o byle co do Endy.
- Następnym razem już nie będę taka delikatna – Zachichotała Endy. Rain również była wolna, i stała wgapiona w obcych mężczyzn.
- Chill, kim oni są? – Spytała gniada klacz – Nie mam pojęcia, ale chyba nie są pokojowo nastawieni.
Po chwili przybiegli kolejni, zaczęli zbliżać się do koni.
- Musimy uciekać! – Powiedział Seven, i ustawił się w pozycji do walki jakby miał zacząć szarżować, i najwyraźniej miał taki zamiar.
- Po moim trupie! – Wrzasnął Chill, jakby oburzony całą sytuacją – W stajni są jeszcze inne konie, nie ruszę się stąd dopóki wszystkie nie będą wolne. W dodatku co z końmi z drugiej części stajni? – Faktycznie, stajnia była podzielona na dwie połowy, druga została dużo później dobudowana, właściciele nie mieli gdzie trzymać koni. Była tam między innymi Hinami i kilka prywatnych koni.
- Chill ma racje. Musimy działać szybko! Rozdzielmy się, ja biorę tyły – Powiedziała Endy i pogalopowała na sam koniec stajni. Po chwili większość koni była uwolniona. Nagle dało się usłyszeć przeraźliwy ryk, rżenie konia, Chill odwrócił się gwałtownie. Zobaczył dębującego Arona, był wściekły, w jego oczach było widać ogień, koń był gotowy do walki. Tuż obok siwego ogiera stali mężczyźni, założyli mu kantar i trzymali go na uprzęży, szarpali go za pysk, a część z nich stojąca najbliżej, kuliła się by nie zostać trafionym przez kopyta którymi koń wściekle machał. Aron podskoczył, szybko przerzucił ciężar ciała na przednie kopyta, po czym z furią uderzył w murowaną ścianę, która pękła, tylnia część ciała wściekłego ogiera utknęła w zniszczonej ścianie. Próbował się podnieść, jednak jeden z mężczyzn wyciągnął strzelbę, strzelił koniowi w tylnią nogę, szybko przeładował poczym strzelił w jego przednią, prawą nogę. Koń zarżał z bólu.
- ARON!!! – Krzyknęła spanikowana Endy, która popędziła dzikim galopem by pomóc przyjacielowi. Jednak nim dotarła, mężczyzna ze strzelbą zdążył przeładować broń, strzelił w nogę klaczy, która potknęła się, i upadła na ziemię ciężko. Ta dzika Endy, która zawsze lubiła szybko działać, nigdy nie dawała za wygraną i której w żaden sposób nikt, nigdy nie był w stanie pokonać, teraz leżała na ziemi, bezbronna i ranna, niczym zwierzyna upolowana przez drapieżnika. Teraz właśnie poczuła strach. Zrozumiała że jej życie jest zagrożone. Chill po raz pierwszy nie wiedział co robić, zawsze starał się działać szybko i rozsądnie. Teraz stał i nie ruszał się, tempo patrzył na to co zaszło, jednak po chwili ocknął się.

- Cholera, Endy! – Krzynął – Seven, Rain, uciekajcie i uwolnijcie konie z drugiej połowy stajni, ja odwrócę ich uwagę – Nie trzeba było im dwa razy powtarzać, cała trójka puściła się galopem ku wyjściu. Chill zablokował napastnikom drogę ucieczki. Seven i Rain zniknęli za rogiem, jednak było wciąż słychać dudnienie ich kopyt. Jeden z mężczyzn  próbował złapać Chill’a jednak ten zaczął dębować i uderzać kopytami o napastników, wierzgał i kopał, nawet nie zauważył że już cała stajnia płonęła, napastnicy leżeli na ziemi oszołomieni i ranni. Chill wiedział że zaraz wstaną i zaatakują. Spojrzał na Endy, później na Arona, mógł pomóc tylko jednemu z nich. Wiedział że Aron będzie dla niego większym ciężarem, Endy będzie kuleć ale przynajmniej będzie mogła iść.
- Wybacz, Aron… - Wyszeptał – Endy wstawaj!!!
- Zostaw mnie i pomóż Aronowi! Ja dam sobie radę!
- Nie marudź tylko wstawaj! – Krzyknął Chill po czym pomógł Endy wstać.
- Proszę, Chill! Zostaw mnie, dam sobie radę! – Nalegała kara klacz.
- Endy, wrócimy tu po nich, obiecuje. – Powiedział Chill po czym starał się podnieść klacz. Gdy już zdołała utrzymać się na czterech nogach zaczęła nieudolnie kłusować za Chill’em ku wyjściu. Nagle Chill zaczął galopować, wtedy Endy zorientowała się że wyjście blokuje im ogień.
- Endy, będziemy musieli to przeskoczyć… - Powiedział jabłkowity ogier. Nagle Endy zaczęła zwalniać… Chill zauważył to, również zwolnił – Co się dzieje, Endy? Musimy to przeskoczyć! Dasz radę, wieże w to.
- To nie to… Chill… Ja nie dam rady… - Endy zatrzymała się i spuściła wzrok.
- Jak to nie dasz rady?! – Krzyknął Chill.
- Nie chce o tym mówić, to przez traumę… - Chill jednak, nie poddał się, przerzucił sobie klacz przez głowę i po chwili leżała na jego grzbiecie.
- W takim razie trzymaj się mocno, przeskoczymy to razem …
- Chill, nie dasz rady skakać ze mną na grzbiecie!
- Nie doceniasz mnie Endy – Zaśmiał się Chill, po czym popędził galopem w stronę wyjścia.
~Naamciak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz