,,Ostatni galop”
By Naamciak
VIII
Spanikowane konie, nie wiedziały co robić, zaczęły
wierzgać kopać i dębować, ogień bardzo szybko się rozprzestrzeniał. Chill
zrozumiał że musi działać, rozglądnął się i zmierzył wzrokiem wszystkie boksy.
Konie rżały, tak głośno że Chill’owi trudno było się skoncentrować. Odwrócił
się zadem do drzwiczek od boksu, podniósł tylnie kopyta do góry, i kopnął
drzwiczki z taką siłą że gdy uderzyły o boks naprzeciwko, który należał do Endy,
jeszcze chwila i zostały by z niego tylko drzazgi. Chill wybiegł z boksu i
obrócił się w stronę wyjścia, stali tam jacyś ludzie… Dwóch mężczyzn, mieli na
sobie kominiarki a w rękach trzymali kantary i uwiązy. Jabłkowity ogier wyczuł
że raczej nie są pokojowo nastawieni. Nie czekał aż podejdą bliżej, podszedł do
pierwszego, lepszego boksu, był to boks Sevena.
- Odsuń się, Seven! –
Krzyknął Chill. Myszaty ogier przytulił się do ściany, a Chill wyważył drzwi –
Pomóż innym się wydostać, mam nadzieje że masz na tyle silne nogi.
- Błagam cię, nie każdy
potrafi tak efektywnie rozwalić płot… - Zaśmiał się Seven.
- Nie czas na żarty – odrzekł
jabłkowity mustang, który właśnie zdążył wyważyć drzwi od boksu Endy.
- Dzięki, Chill! – Krzyknęła
kara klacz, która najwyraźniej szybko odnalazła się w sytuacji ponieważ
pośpiesznym krokiem podbiegła do boksu Arona. Po chwili drzwi od jego boksu już
nie było na miejscu, a razem z nimi zniknął kawałek ściany.
- Mogłaś chociaż uprzedzić! –
krzyknął Aron, który jak zawsze miał pretensje o byle co do Endy.
- Następnym razem już nie
będę taka delikatna – Zachichotała Endy. Rain również była wolna, i stała
wgapiona w obcych mężczyzn.
- Chill, kim oni są? –
Spytała gniada klacz – Nie mam pojęcia, ale chyba nie są pokojowo nastawieni.
Po chwili przybiegli kolejni,
zaczęli zbliżać się do koni.
- Musimy uciekać! –
Powiedział Seven, i ustawił się w pozycji do walki jakby miał zacząć szarżować,
i najwyraźniej miał taki zamiar.
- Po moim trupie! – Wrzasnął
Chill, jakby oburzony całą sytuacją – W stajni są jeszcze inne konie, nie ruszę
się stąd dopóki wszystkie nie będą wolne. W dodatku co z końmi z drugiej części
stajni? – Faktycznie, stajnia była podzielona na dwie połowy, druga została
dużo później dobudowana, właściciele nie mieli gdzie trzymać koni. Była tam
między innymi Hinami i kilka prywatnych koni.
- Chill ma racje. Musimy
działać szybko! Rozdzielmy się, ja biorę tyły – Powiedziała Endy i pogalopowała
na sam koniec stajni. Po chwili większość koni była uwolniona. Nagle dało się
usłyszeć przeraźliwy ryk, rżenie konia, Chill odwrócił się gwałtownie. Zobaczył
dębującego Arona, był wściekły, w jego oczach było widać ogień, koń był gotowy
do walki. Tuż obok siwego ogiera stali mężczyźni, założyli mu kantar i trzymali
go na uprzęży, szarpali go za pysk, a część z nich stojąca najbliżej, kuliła
się by nie zostać trafionym przez kopyta którymi koń wściekle machał. Aron
podskoczył, szybko przerzucił ciężar ciała na przednie kopyta, po czym z furią
uderzył w murowaną ścianę, która pękła, tylnia część ciała wściekłego ogiera
utknęła w zniszczonej ścianie. Próbował się podnieść, jednak jeden z mężczyzn
wyciągnął strzelbę, strzelił koniowi w tylnią nogę, szybko przeładował poczym
strzelił w jego przednią, prawą nogę. Koń zarżał z bólu.
- ARON!!! – Krzyknęła spanikowana
Endy, która popędziła dzikim galopem by pomóc przyjacielowi. Jednak nim
dotarła, mężczyzna ze strzelbą zdążył przeładować broń, strzelił w nogę klaczy,
która potknęła się, i upadła na ziemię ciężko. Ta dzika Endy, która zawsze
lubiła szybko działać, nigdy nie dawała za wygraną i której w żaden sposób
nikt, nigdy nie był w stanie pokonać, teraz leżała na ziemi, bezbronna i ranna,
niczym zwierzyna upolowana przez drapieżnika. Teraz właśnie poczuła strach.
Zrozumiała że jej życie jest zagrożone. Chill po raz pierwszy nie wiedział co
robić, zawsze starał się działać szybko i rozsądnie. Teraz stał i nie ruszał
się, tempo patrzył na to co zaszło, jednak po chwili ocknął się.
- Cholera, Endy! – Krzynął –
Seven, Rain, uciekajcie i uwolnijcie konie z drugiej połowy stajni, ja odwrócę
ich uwagę – Nie trzeba było im dwa razy powtarzać, cała trójka puściła się
galopem ku wyjściu. Chill zablokował napastnikom drogę ucieczki. Seven i Rain
zniknęli za rogiem, jednak było wciąż słychać dudnienie ich kopyt. Jeden z
mężczyzn próbował złapać Chill’a jednak
ten zaczął dębować i uderzać kopytami o napastników, wierzgał i kopał, nawet
nie zauważył że już cała stajnia płonęła, napastnicy leżeli na ziemi
oszołomieni i ranni. Chill wiedział że zaraz wstaną i zaatakują. Spojrzał na
Endy, później na Arona, mógł pomóc tylko jednemu z nich. Wiedział że Aron będzie dla
niego większym ciężarem, Endy będzie kuleć ale przynajmniej będzie mogła iść.
- Wybacz, Aron… - Wyszeptał –
Endy wstawaj!!!
- Zostaw mnie i pomóż
Aronowi! Ja dam sobie radę!
- Nie marudź tylko wstawaj! –
Krzyknął Chill po czym pomógł Endy wstać.
- Proszę, Chill! Zostaw mnie,
dam sobie radę! – Nalegała kara klacz.
- Endy, wrócimy tu po nich, obiecuje.
– Powiedział Chill po czym starał się podnieść klacz. Gdy już zdołała utrzymać
się na czterech nogach zaczęła nieudolnie kłusować za Chill’em ku wyjściu. Nagle
Chill zaczął galopować, wtedy Endy zorientowała się że wyjście blokuje im
ogień.
- Endy, będziemy musieli to
przeskoczyć… - Powiedział jabłkowity ogier. Nagle Endy zaczęła zwalniać… Chill
zauważył to, również zwolnił – Co się dzieje, Endy? Musimy to przeskoczyć! Dasz
radę, wieże w to.
- To nie to… Chill… Ja nie
dam rady… - Endy zatrzymała się i spuściła wzrok.
- Jak to nie dasz rady?! –
Krzyknął Chill.
- Nie chce o tym mówić, to
przez traumę… - Chill jednak, nie poddał się, przerzucił sobie klacz przez
głowę i po chwili leżała na jego grzbiecie.
- W takim razie trzymaj się
mocno, przeskoczymy to razem …
- Chill, nie dasz rady skakać
ze mną na grzbiecie!
- Nie doceniasz mnie Endy –
Zaśmiał się Chill, po czym popędził galopem w stronę wyjścia.
~Naamciak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz